środa, 6 marca 2013

Rozdział 10.2

To co się wydarzyła dzisiaj, było zupełnie, aczkolwiek nierealne. Jedno jest pewne, Setsu mocno oberwał, i gdybym nie użyła zaklęcia teleportacji, byłoby nie tylko po mnie, ale i po nim również. Nie mam nerwów, bym wam o tym na razie opowiadać. Na szczęście, okazało się, że to tylko niewielkie zadrapania i kilka siniaków o.O A sama widziałam, jak mocno oberwał … Albo ja mam cos z sobą, albo Setsu posiada jakieś dziwne zdolności, o których jeszcze nie wiem. Sam twierdził, że nie trzeba go było zabierać to szpitala, bo te „mugole” mogą z niego zrobić „króliczka” doświadczalnego …

Teraz rozumiem czemu. Jak na razie został tak skutecznie obandażowany, że nie będzie mógł się ruszać co najmniej do jutra. Dodając, że to Kasumi go tak skutecznie unieruchomił z miną iście diabelską, którą pierwszy raz u niego widziałam, i na domiar śmiesznego zacierał rączki do kompletu.

Ale i tak podczas tego wszystkiego wydawało mi się, że ktoś jeszcze nas obserwuje. Możliwe, że to było tylko moje złudzenie, więc nic nie powiedziałam, ponieważ priorytetem było zabranie do szpitala Setsu.

Nie myśląc więcej o tym wszystkim, co się dzisiaj wydarzyło, położyłam się do łóżka. Stwierdziłam, że jutro to sobie wszystko uporządkuję, bo teraz i tak nie dałabym rady. Po prostu za dużo wrażeń i nerwów, aż wszystko w jedną i nieskładna formę się zmieniło.

W trakcie rozmyślania o tym wszystkim, zasnęłam, ale sen miałam i tak nie spokojny. To co widziałam, wcale nie przypominało normalnego snu. Cały czas pojawiały się różne obrazy, których nie rozumiałam ani o jotę. Ale jedno w nich było wspólne, postać ukrywająca się w cieniu w długim płaszczu z wysokim kołnierzem. Wyglądała dość upiornie, a może to tylko mnie się wydawało.

Na sam jej widok, ciarki mi przeszły po całym ciele. Byłam pewna, że nie chciałabym spotkać tej osoby w realnym świecie. Ale z drugiej strony, nie emanowała wrogością, tego byłam pewna. Od jakiegoś czasu zorientowałam się, że potrafię wyczuć, kiedy ktoś ma złe zamiary, a mówi, że jest odwrotnie.

Przekręciłam się na drugi bok, i spałam dalej w najlepsze. Minęło kilka godzin. Nic się nie wydarzyło, ale do czasu. Myślałam, że to mi się śni. Bo czułam coś ciepłego, miękkiego, i oddychającego, tuż na de mną. Jak również coś miękkiego i pachnącego połaskotało mnie po twarzy. Nie zareagowałam, bo myślałam, że mi się to nadal śni. Ale zaraz potem, poczułam czyjąś dłoń, która odgarnęła mi włosy z twarzy.

To już było troszkę dziwne, nie powiem. Wówczas poczułam, że ktoś, lub coś gramoli się do mojego łóżka, i nachyla się nade mną. Wtedy też usłyszałam cichy głos, który do mnie przemówił.

Sat: Bonjour, my little kitten. Jak ci się spało?

W tym momencie, otworzyłam oczy I zobaczyłam niewyraźnie jakąś sylwetkę, z burzą blond loków na głowie, która do kompletu była zupełnie naga, a może to tylko moje majaki, bo się jeszcze dokładnie nie obudziłam.

Ja: KYAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Przerażona chciałam się natychmiast podnieść i zacząć się bronić. Ale zostałam unieruchomiona, i to mi się wcale nie podobało. Postanowiłam dalej się szamotać, jak mogłam najbardziej. Tylko to moje szamotanie tylko pogorszyło sprawę, a tego nie przewidziałam, dosłownie.

Przez moje szamotanie, osoba, dosłownie wylądowała na mnie, i tego jeszcze było mało, to jeszcze mnie pocałowała. Myślałam, że mnie szlag trafi.

Sat: Oj, gorąca jesteś, nie powiem, widzę, że masz na mnie sporą ochotę …

Przez moje szamotanie, osoba, dosłownie wylądowała na mnie, i tego jeszcze było mało, to jeszcze mnie pocałowała. Myślałam, że mnie szlag trafi.

Sat: Oj, gorąca jesteś, nie powiem, widzę, że masz na mnie sporą ochotę …

Nieźle zadowolony z tego obrotu sprawy. I żeby to on się mylił, jednak nie. Moje ręce i usta same powędrowały po jego ciele, nie pomijając niczego.

Między czasie słyszałam jak jęczał z zadowolenia.
I wówczas zobaczyłam parę morskich oczu, okraszonych ciemnymi rzęsami.

Sat: Ten idiota, nie wie co robi … W taki sposób to cię nie ochroni … Dlatego tu jestem, moja maleńka.

Po jego słowach opamiętałam się, i spaliłam kompletną cegłę. Myśląc: „Co ja do cholery robię!”

Odpychając go od siebie, jak mogłam najbardziej, ale ten skubaniec za nic nie chciał się ode mnie odkleić.

Ja: Kim ty do cholery jesteś! I jak tu się znalazłeś!
Wnerwiona i to bardzo, nie na niego, a raczej na siebie, że tak łatwo się dałam z manipulować.

Sat: Nie bądź taka zimna! Jego to polubiłaś, a mnie traktujesz jakbym był jakąś larwą! Uwierz mi, tylko ja mogę jak na razie poskromić twoje zboczone zapędy. Przecież widzę, jak się powstrzymujesz przed dobraniem się do Kas’a …

Ugryzł się w język, gdy chciał powiedzieć o swoim młodszym bracie.

Ja: O kim tym mówisz, i nie opowiedziałeś na moje pytanie!
Wkurzona co najmniej.

Sat: Naprawdę mnie nie pamiętasz? Boże, gdzie ty masz oczy …
Załamany naprawdę.

Dopiero teraz przykuł mnie jeden szczegół. To samo znamię, jak u Setsuny, w kształcie księżyca, na podbrzuszu.

Ja: O matko …. ?!

Zaraz potem słychać szybki tupot 3 par nóg, a za nimi lekko zwolnione, jedna para nóg. I jak również zobaczyłam światło na korytarzu. I nim zareagowałam, drzwi od mojego pokoju otworzyły się z łomotem, wypadając z zawiasów.

W drzwiach stali Kasumi, Matt i Keith. A na końcu w bandażach i spodniach od piżamy, Setsuna.

Setsu: Mówiłem, wam by lepiej zacieśnić ochronę domu!

Wkurzony.

Matt: Skąd mogliśmy wiedzieć, że twój zboczony brat, masochista, się zjawi!

Ja i Sat popatrzyliśmy na tę dziwną zbieraninę, oczami niczym talerze obiadowe. Dodając, że Sat nadal siedział na mnie, ale to pominęłam jak na razie.

I dzięki temu wydarzeniu wykorzystałam okazję i z całej siły przywaliłam Sat’owi tak, że przeleciał i z łomotem wpadł na Kasumi’ego, przewracając go do kompletu.

Ja: Ha! Powinieneś bardziej uważać! Nie jesteś lepszy od brata!

Zadowolona wygramoliłam się z łóżka.

Keith: Katuś, on nic ci nie zrobił?

Dość przerażonym głosem.

Ja: Raczej to ja jemu coś zrobię niż o mnie. Jak myślisz? Musze się bronić, bo ja jestem sama, jak owieczka między stadem głodnych wilków.

Powiedziałam z sarkazmem w głosie.

Matt’a, Keith’a i Setsu zatkało na chwilę, po tym co powiedziałam. Jak zareagował Kasumi i Sat, to nie wiem, bo jak na razie Kas szamotał się na dywanie z Sat’em. I to jak na razie było dla niego najważniejsze.

Kas: Sat, złaź ze mnie! Wybacz stary, ale ja jestem normalny, a nie jak ty, bi …

Zrzucił z siebie Sat’a, jednym ruchem karate.

Sat: Nawet ten nie da … A się tak stęskniłem …

Podniósł się i spojrzał na Setsu.

Setsu: Nawet nie waż się! Jestem poszkodowany, i nie mam ochoty się z tobą szarpać!

Ze wzrokiem bazyliszka na Sat’a.

Ja: A ja myślałam, że tylko ja jestem taka niewyżyta pod tym względem …

Wzruszając ramionami, w kierunku tamtej piątki.

Matt: Katie, ty lepiej najpierw pomyśl, nim cokolwiek powiesz …
Z załamki.

A Sat’owi zaświeciły się oczka, i znów z łapkami z moim kierunku startował.

Ja: Weź się odwal, nie mam nastroju na twoje zboczone harce! Ty pieprzony ekshibicjonisto! Tylko ci jedno w głowie!

Rzucając w Sat’a poduszką, z taką siłą, że padł jak długi na dywan, bo dostał w twarz. I jak ja odłożył to miał wzorek gotycki na twarzy odznaczony na czerwono.

Ja: A tak na marginesie, Setsu, mogłeś mi przypomnieć, że masz brata, wiedząc, że moja pamięć, jak na razie jest zablokowana, i pomału się odblokowuje, i to mnie wkurza. A i po drugie, z łaski swojej moglibyście mi naprawić, drzwi, które wyważyliście, jasne?! I jeszcze jedno, Setsu NATYCHMIAST WRACAJ DO WYRA! KTO CI POZWOLIŁ W TAKIM STANIE LATAĆ PO DOMU!

Ostatnie zdanie praktycznie wrzasnęłam na biednego Setsu. I ze wzrokiem mordercy spojrzałam się na nich.

Ja (do siebie, ale to usłyszeli): Jak ja nienawidzę facetów! Nic ich do diabła nie interesuje, nawet nie zwracają na nic uwagi, byle tylko zniszczyć, dobrać się i zostawić …

Mruczałam do siebie, wkurzona.

Słysząc to, cala 5 szybciutko opuściła mój pokój, naprawiając drzwi, które leżały na dywanie.

Gdy wreszcie spojrzałam na zegarek, była 7 rano. I dopiero teraz zorientowałam się, że mam mało czasu, i jak się nie pośpieszę, to się spóźnię, do szkoły. A to mi się nie uśmiechało naprawdę.

Lotem niczym formuła 1, poleciałam do łazienki, zbierając swoje rzeczy po drodze. Nie minęło 20 minut, a byłam już zwarta i gotowa. Pędem zleciałam na dół.

Szybko zrobiłam sobie śniadanie i bento. I nawet nie spojrzałam się na nikogo, i wielkim susem wyskoczyłam z domu.

Myśląc, że tylko w szkole będę miała spokój od tej po pierzonej zgrai idiotów. Jak wiadomo, w mojej szkole jeden dzień był bez mundurka, i to był mój najbardziej ulubiony dzień ze wszystkich.



CDN.
__________________________________________________________
Jestem chora, i nie wiem kiedy pojawi się nowy rozdział. Chyba, że zobaczę sporo komentarzy, to może mi się uda coś nowego naskrobać. A tak idę się kurować XD

1 komentarz:

  1. Świeeetne , ja też jestem chora ;( Nie moge doczekac sie następnego rozdziału , zdrowiej szybciutko ! ♥ ;D Chociaz nie lubię " anime " w sensie tego " kraju kwitnącej wiśni " to twoje opowiadania są super ♥ I dobrze mi się je czyta
    ~faith ♥

    OdpowiedzUsuń